łyżwy

czyli o tym, jak nauczyłam naszego syna jeździć na łyżwach.

Pomogło to, że nie należę ani do mistrzów panczenizmu, a już tym bardziej jazdy figurowej. Na lodzie nie czuję się bardzo pewnie, mimo że lubię łyżwy. Gdy więc weszłam z dziećmi na taflę, powiedziałam Grzybkowi: to teraz sam (bo razem byśmy się przewrócili ;)). Wcześniej miał za sobą rozpaczliwe próby utrzymania się w pionie wisząc na ręku Taty.

Krzyś na łyżwachPoinstruowałam, że musi ugiąć nogi i pochylić się nieco i często przypominałam tę zasadę w dość żartobliwy sposób. I pokazałam, jak upadać i wstawać, co chętnie oswoił. W połowie jazdy znalazł własny środek ciężkości. Po godzinie był w stanie przejechać lodowisko bez przewracania się. Cóż to była za radość i dla niego, i dla jego siostry, i dla mnie. 🙂

Bardzo mi to przypomniało myśl z Programu 2 „MY+Rodzina”. Nigdy nie dogonimy dzieci z ręczną obsługą w każdym momencie ich życia. Nie będziemy śledzić ich każdego kroku i zaopatrywać we wskazówki, żeby przypadkiem się nie potknęły i nie potłukły. Możemy jednak dać im zasady ogólne, wartości – jeśli zobaczą je w naszym życiu, przyjmą je za swoje i będą się mogły do nich odwoływać. Przykładowo: nasz szacunek w rodzinie do siebie nawzajem nauczy je szacunku.

Własny środek ciężkości na życiowe zawieruchy. Żebyśmy nie siwieli z zamartwiania się o ich przyszłość. 

M

6 thoughts on “łyżwy

  1. Słusznie, na Przystani wszystko musi mieć głębsze odniesienia. Łyżwy łyżwami, ale tu musi chodzić o coś więcej. Zaciekawiła mnie ta „instrukcja upadania”. Szkoda, że mnie nikt takowej nie udzielił. Tak bardzo bałam się upaść, że nigdy nie pozbyłam się sztywności. Może zresztą tu też jest głębsze odniesienie. Do innych dziedzin życia.

    • Św. Teresa z Lisieux mówiła, by „nie zniechęcać się swoimi błędami, bo dzieci upadają często, ale są za małe, aby uczynić sobie wielką krzywdę”. Czasami myślimy, bo nam wdrukowano, że nie mamy prawa popełnić żadnego błędu. To trudne, bo z natury nie jesteśmy doskonali. Bóg także oczekuje chyba nie „bezbłędności”, ale miłości…

  2. 1. Myślę, że najistotniejszą częścią „instrukcji upadania ” jest „instrukcja powstawania – podnoszenia się z upadków”.
    2. Odróżniałbym przewracanie się od upadku – to nie jest to samo…
    Z modlitwą za powstających i upadających…

  3. Małgosiu,
    wspaniałe. Dzięki. W tysiącu rozlicznych trosk i aktywności związanych z dziećmi na nowo przypomniałaś mi, co jest najważniejsze.

Dodaj komentarz